Dzisiejszy wpis nie będzie miał charakteru reportażu, recenzji ani też nie będzie dotyczył rekonstrukcji konkretnego przedmiotu czy grupy przedmiotów.
Będzie to próba analizy pewnego zjawiska jakie obserwuję w ruchu wczesnośredniowiecznym.
Chodzi o potrzebę wyróżniania się, posiadania czegoś nietypowego. Potrzeba ta nie jest nam obca w dzisiejszym świecie, na niej oparty jest rozwój, na niej opierają się nowe trendy. Nie jest to także coś nowego. Od zarania bowiem dziejów, ludzie posiadali potrzebę wyróżniania się, bycia ponad przeciętność. Czy chodziło o ilość, jakość czy też pochodzenie posiadanych dóbr idea była ta sama. Mieć coś czego nie mają inni i na tym budować swoją nad nimi przewagę lub tym zwrócić na siebie uwagę.
W dzisiejszym czasie w dobie dobrze już zakorzenionego kapitalizmu oraz konsumpcjonizmu (zwanych przeze mnie skrótowo wspólną nazwą konsumentalizmu ;) ) w czasach „wolności”, gdzie na ulicach widać tłum tak kolorowy i różnorodny, że założenie jakiegoś nietypowego ubrania, nadal może spowodować wyróżnianie się, jednak wcale nie oznacza bycia nietypowym, wybitnym.
Wracając jednak do ruchu wczesnośredniowiecznego (pewnie nie tylko tu taka sytuacja ma miejsce, ale nie będę uogólniał nie mając styczności z innymi gałęziami odtwórstwa) chęć do wyróżniania się bywa czymś bardzo negatywnym. O ile bowiem kiedyś dążenie do bycia nietypowym motywowało rozwój, o tyle w omawianym przypadku powoduje rzecz wprost przeciwną, cofanie się, spadek poziomu rekonstrukcji. Ruch odtwórczy w Polsce zdążył już się opatrzeć. Ta forma spędzania czasu stała się ostatnimi laty tak popularna i przyciągająca takie tłumy osób, iż sama przynależność do grupy odtwórstwa historycznego nie świadczy w żaden sposób o elitarności danej osoby. Nie świadczy o wyróżnianiu się ze społeczeństwa, jak to było jeszcze kilkanaście lat temu, kiedy sam fakt przynależności do nowej grupy, jaką byli odtwórcy, sprawiał, iż człowiek nie był już tylko szarym obywatelem w wolnym czasie zbierającym znaczki.
Idee jakie przyświecały jeszcze niedawno odtwórcom (chęć poznawania historii, rozszerzania wiedzy, przeżycia przygody) zdają się być dziś niewiele znaczącymi frazesami a jak już pisałem odtwórstwo tak spowszedniało, że coraz większe rzesze osób zaczyna poszukiwać czegoś co wtórnie wyróżni ich w tej grupie.
Czy to dobrze? Nie ma jednej dobrej odpowiedzi na to pytanie. Zasadniczo odtwarzając historię, chcemy pokazać i odtworzyć to co typowe dla wybranego okresu. Czy ktoś odtwarzający poważnie wiek XVI założy na siebie zbroję płytową wzorem książkowego Don Kichota? Nie i nie powinien. Chociaż w żaden sposób logicznie nie da się dowieźć, iż nie zdarzali się indywidualiści, w owym okresie, którzy tak właśnie robili.
Ambicyjne podejście do chęci posiadania czegoś nietypowego zdaje się być mieczem obosiecznym. Z jednej strony w przypadku osób o pewnej świadomości i wiedzy, prowadzi nierzadko do ukazania, wyciągnięcia na światło dziennie pewnych artefaktów, które inaczej nie zostałyby ukazane lub zignorowane i to powoduje rozwój. Niestety mamy całe grono osób wiedzy owej nie posiadających, które jednak w swojej chęci posiadania czegoś „extra” są w stanie zobaczyć to co chcą widzieć, dowolnie zinterpretować ikonografię, czy tekst źródłowy, lub też dorobić teorię do znaleziska tak, aby poprzeć swoją tezę (nieważne jak byłaby głupia). Niestety bardzo często „nowinki” wynajdowane przez drugą grupę są bezkrytycznie przejmowane przez kolejne osoby i tym samym coraz częściej widoczne na festiwalach, przez co obniża się poziom ruchu.
Jeszcze inną grupą osób są całkowici ignoranci, którzy nawet nie próbują szukać w źródłach, lecz podają pewną tezę, sami wymyślają sobie dla niej uzasadnienie i wprowadzają ją w życie, nie chcąc nawet słuchać jakiejkolwiek opinii negatywnej. Działania tej grupy przynoszą nam takie smaczki jak uzbrojenie/ubiory/wyposażenie z innych epok, innych ziem itd. Grupa ta zazwyczaj, potrafi każdy taki przedmiot umotywować używając jednej z poniższych odpowiedzi (lub ich kombinacji i modyfikacji)
Ostatnią kwestią jaką chciałem zobrazować to zacieranie się pewnych proporcji przez bezmyślne kopiowanie „ciekawostek”. Przykład bardzo dobitnych. Szarawary w pasy. Jeszcze kilka lat temu używanie ich w Skandynawii jako takich było podważane, jednak szeroka dyskusja i materiał źródłowy wykazały iż jednak były tam noszone. Ten efektowny element stroju stał się tak popularny, tak chętnie i bezmyślnie kopiowany, że zatracił swój charakter odzieży elit. Dziś około połowa odtwórców, nie ważąc na datowanie i lokalizację swojej postaci, używa szarawarów paradoksalnie bez cienia wątpliwości ignorując ich charakter, przedstawiony w tych samych dyskusjach w których ich obecność się udowadniało. W ten sposób pokazywana historia jest wykrzywiana, przestawiana opacznie bo jak inaczej nazwać sytuację, w której osób odtwarzających (w jaki sposób to już temat na odrębną dyskusję) elity jest tyle samo, jeśli nie więcej co osób odtwarzających osoby o innym statusie społecznym. Przykładów takiej zmiany proporcji jest mnóstwo ale nie widzę potrzeby dalszego wymieniania, bo chodziło tylko o ukazanie zjawiska jako takiego.
Co i rusz na forach internetowych pojawia się jakaś dziwna dyskusja na temat zastosowania wideł, kos, czy innego dziwactwa jako uzbrojenia. Jak inaczej tłumaczyć takie coś, jeśli nie chęcią wyróżnienia się. Czy jednak wyróżnianie się jest jednoznaczne z elitarnością. Nie. Nigdy tak nie było. Oczywiście, każda jednostka wybitna w jakiś sposób się wyróżnia, niestety nie działa to w drugą stronę i nie każdy kto się wyróżnia jest wybitny.
W tym miejscu więc z mojej strony apel, choć wiem, że nie wielu go przeczyta, a dla tych, którzy to zrobią będzie to raczej coś oczywistego.
Starajmy się wyróżniać w środowisku odtwórczym swoją elitarnością, swoim wysokim poziomem wiedzy, rekonstrukcji oraz jakością materiałów. Wyróżnianie się komicznym wyglądem „nie z tej bajki” zostawmy głupcom, Don Kichotom i innym błaznom. Na pewno będzie to bliższe średniowiecznemu sposobowi postrzegania bycia nieprzeciętnym.
Będzie to próba analizy pewnego zjawiska jakie obserwuję w ruchu wczesnośredniowiecznym.
Chodzi o potrzebę wyróżniania się, posiadania czegoś nietypowego. Potrzeba ta nie jest nam obca w dzisiejszym świecie, na niej oparty jest rozwój, na niej opierają się nowe trendy. Nie jest to także coś nowego. Od zarania bowiem dziejów, ludzie posiadali potrzebę wyróżniania się, bycia ponad przeciętność. Czy chodziło o ilość, jakość czy też pochodzenie posiadanych dóbr idea była ta sama. Mieć coś czego nie mają inni i na tym budować swoją nad nimi przewagę lub tym zwrócić na siebie uwagę.
W dzisiejszym czasie w dobie dobrze już zakorzenionego kapitalizmu oraz konsumpcjonizmu (zwanych przeze mnie skrótowo wspólną nazwą konsumentalizmu ;) ) w czasach „wolności”, gdzie na ulicach widać tłum tak kolorowy i różnorodny, że założenie jakiegoś nietypowego ubrania, nadal może spowodować wyróżnianie się, jednak wcale nie oznacza bycia nietypowym, wybitnym.
Wracając jednak do ruchu wczesnośredniowiecznego (pewnie nie tylko tu taka sytuacja ma miejsce, ale nie będę uogólniał nie mając styczności z innymi gałęziami odtwórstwa) chęć do wyróżniania się bywa czymś bardzo negatywnym. O ile bowiem kiedyś dążenie do bycia nietypowym motywowało rozwój, o tyle w omawianym przypadku powoduje rzecz wprost przeciwną, cofanie się, spadek poziomu rekonstrukcji. Ruch odtwórczy w Polsce zdążył już się opatrzeć. Ta forma spędzania czasu stała się ostatnimi laty tak popularna i przyciągająca takie tłumy osób, iż sama przynależność do grupy odtwórstwa historycznego nie świadczy w żaden sposób o elitarności danej osoby. Nie świadczy o wyróżnianiu się ze społeczeństwa, jak to było jeszcze kilkanaście lat temu, kiedy sam fakt przynależności do nowej grupy, jaką byli odtwórcy, sprawiał, iż człowiek nie był już tylko szarym obywatelem w wolnym czasie zbierającym znaczki.
Idee jakie przyświecały jeszcze niedawno odtwórcom (chęć poznawania historii, rozszerzania wiedzy, przeżycia przygody) zdają się być dziś niewiele znaczącymi frazesami a jak już pisałem odtwórstwo tak spowszedniało, że coraz większe rzesze osób zaczyna poszukiwać czegoś co wtórnie wyróżni ich w tej grupie.
Czy to dobrze? Nie ma jednej dobrej odpowiedzi na to pytanie. Zasadniczo odtwarzając historię, chcemy pokazać i odtworzyć to co typowe dla wybranego okresu. Czy ktoś odtwarzający poważnie wiek XVI założy na siebie zbroję płytową wzorem książkowego Don Kichota? Nie i nie powinien. Chociaż w żaden sposób logicznie nie da się dowieźć, iż nie zdarzali się indywidualiści, w owym okresie, którzy tak właśnie robili.
Ambicyjne podejście do chęci posiadania czegoś nietypowego zdaje się być mieczem obosiecznym. Z jednej strony w przypadku osób o pewnej świadomości i wiedzy, prowadzi nierzadko do ukazania, wyciągnięcia na światło dziennie pewnych artefaktów, które inaczej nie zostałyby ukazane lub zignorowane i to powoduje rozwój. Niestety mamy całe grono osób wiedzy owej nie posiadających, które jednak w swojej chęci posiadania czegoś „extra” są w stanie zobaczyć to co chcą widzieć, dowolnie zinterpretować ikonografię, czy tekst źródłowy, lub też dorobić teorię do znaleziska tak, aby poprzeć swoją tezę (nieważne jak byłaby głupia). Niestety bardzo często „nowinki” wynajdowane przez drugą grupę są bezkrytycznie przejmowane przez kolejne osoby i tym samym coraz częściej widoczne na festiwalach, przez co obniża się poziom ruchu.
Jeszcze inną grupą osób są całkowici ignoranci, którzy nawet nie próbują szukać w źródłach, lecz podają pewną tezę, sami wymyślają sobie dla niej uzasadnienie i wprowadzają ją w życie, nie chcąc nawet słuchać jakiejkolwiek opinii negatywnej. Działania tej grupy przynoszą nam takie smaczki jak uzbrojenie/ubiory/wyposażenie z innych epok, innych ziem itd. Grupa ta zazwyczaj, potrafi każdy taki przedmiot umotywować używając jednej z poniższych odpowiedzi (lub ich kombinacji i modyfikacji)
- przecież tego nie wyrzucali i używało się tego kilkaset lat - w przypadku przedmiotów o datowaniu starszym
- przecież nie wzięło się to z powietrza, skoro było to w wieku XII to pewnie w X w. tez już było - w przypadku przedmiotów o datowaniu młodszy
- skoro było to w starożytnym Rzymie i jest w XX wieku to musiało być też w średniowieczu, musiała być ciągłość - w przypadku braku jakiegokolwiek pobliskiego datowania danego przedmiotu
- były kontakty handlowe a więc wymiana kulturowa - w przypadku użycia przedmiotów o innej lokalizacji niż odtwarzana.
- a skąd wiesz, że tak nie było? - w dowolnej sytuacji bez jakiegokolwiek sensownego poparcia
Ostatnią kwestią jaką chciałem zobrazować to zacieranie się pewnych proporcji przez bezmyślne kopiowanie „ciekawostek”. Przykład bardzo dobitnych. Szarawary w pasy. Jeszcze kilka lat temu używanie ich w Skandynawii jako takich było podważane, jednak szeroka dyskusja i materiał źródłowy wykazały iż jednak były tam noszone. Ten efektowny element stroju stał się tak popularny, tak chętnie i bezmyślnie kopiowany, że zatracił swój charakter odzieży elit. Dziś około połowa odtwórców, nie ważąc na datowanie i lokalizację swojej postaci, używa szarawarów paradoksalnie bez cienia wątpliwości ignorując ich charakter, przedstawiony w tych samych dyskusjach w których ich obecność się udowadniało. W ten sposób pokazywana historia jest wykrzywiana, przestawiana opacznie bo jak inaczej nazwać sytuację, w której osób odtwarzających (w jaki sposób to już temat na odrębną dyskusję) elity jest tyle samo, jeśli nie więcej co osób odtwarzających osoby o innym statusie społecznym. Przykładów takiej zmiany proporcji jest mnóstwo ale nie widzę potrzeby dalszego wymieniania, bo chodziło tylko o ukazanie zjawiska jako takiego.
Co i rusz na forach internetowych pojawia się jakaś dziwna dyskusja na temat zastosowania wideł, kos, czy innego dziwactwa jako uzbrojenia. Jak inaczej tłumaczyć takie coś, jeśli nie chęcią wyróżnienia się. Czy jednak wyróżnianie się jest jednoznaczne z elitarnością. Nie. Nigdy tak nie było. Oczywiście, każda jednostka wybitna w jakiś sposób się wyróżnia, niestety nie działa to w drugą stronę i nie każdy kto się wyróżnia jest wybitny.
W tym miejscu więc z mojej strony apel, choć wiem, że nie wielu go przeczyta, a dla tych, którzy to zrobią będzie to raczej coś oczywistego.
Starajmy się wyróżniać w środowisku odtwórczym swoją elitarnością, swoim wysokim poziomem wiedzy, rekonstrukcji oraz jakością materiałów. Wyróżnianie się komicznym wyglądem „nie z tej bajki” zostawmy głupcom, Don Kichotom i innym błaznom. Na pewno będzie to bliższe średniowiecznemu sposobowi postrzegania bycia nieprzeciętnym.